Norwegia nie jest w UE, a to co zrobili nie było powiązane ze słynną dyrektywą, ale wynikało z "akcji" Breivika. Niemniej jest to bardzo niebezpieczny proceder, bo nie spotkałem się do tej pory ze współczesną konfiskatą w cywilizowanym kraju bez odszkodowania. W Norwegii ponoć takich sprzętów nie ma zbyt wiele - przewaga to broń myśliwska i repetieri. Niemniej...
Oczywiście wspomniany wcześniej przez kolegę kałasz, jak i mój galil (.223 i frezowana komora - "smaczne" połączenie) na takiej akcji by "poleciały". Pocieszające jest, że w dyrektywie nie stoi o posiadaniu, ale o sprzedaży. Więc bądźmy optymistami - może po prostu nie będzie można się pozbyć i "na wieczność" pozostaną w naszych szafach.
Oczywiście nie musimy w tym towarzystwie mówić o głupocie pomysłu: wspomniany kałasz czy wytworzony od nowa Jack jest dokładnie tak samo "groźny". Mój galil jest przerobiony w trzech miejscach - przywrócenie mu ognia ciągłego dla rusznikarza to dokładnie taka sama robota, jak przerobienie na automat Jack-a....
Ja tam się ciesze, że nasi ukochani, europejscy posłowie, nie podchwycili innej głupoty od swoich amerykańskich, myślących podobnie kolegów, i nie wdrożyli do ustawy pomysłu z ichnich haseł o "likwidacji broni PODOBNEJ do szturmowej". Wówczas i Jack, i Radom Sport by się nie ostał...
Puki co zdaje się, mamy świeżą ustawę w drugą stronę - liberalizację dostępu do broni samoczynnej dla podmiotów prowadzących strzelnice i organizacji proobronnych